Blog

Kilka faktów z życia robotników pracujących w fabryce Lnu w Żyrardowie, czyli dlaczego nigdy nie chciałbyś zostać szpularką

Gdy w drugiej połowie XIX w. nieco podupadłą i zadłużoną fabrykę lnu, założoną przez wizjonera Filipa de Girarda przejęli kapitaliści: Karol Dittrich i Karol Hielle, w Żyrardowie było zaledwie kilkanaście chat. W pobliżu rzeka, a w oddali puszcza. Jednak ci niemieccy przedsiębiorcy mieli już doświadczenie w rozwijaniu biznesu. W niemieckim Schonlinde mieli swoje pierwsze bardzo dobrze prosperujące zakłady lniane. Rozwój fabryki w Żyrardowie rozpoczęli od ściągnięcia do specjalistów zza granicy. Następnie, zajęli się zatrudnianiem pracowników z okolicznych wiosek. Szybko zrozumieli, że nie pensja – płaca za pracę wcale nie jest najważniejszą rzeczą, która mogłaby zachęcić mieszkańców odległych regionów do wstawania w środku nocy, aby dotrzeć, często na własnych nogach, do zakładów. Trzeba dać im dom obok fabryki. Dittrich i Hielle, korzystając z zasobów cegielni w Radziejowicach, drewna z puszczy Bolimowskiej, pożyczki z Banku Polskiego postanowili wybudować tym ludziom osadę. Efekty tego zamysłu widzimy do dziś (i do dziś budynki te są zamieszkiwane!). Powstała unikalna na skalę europejską osada robotnicza, której trzonem były budynki wielorodzinne z czerwonej cegły, projektowane na planie prostokąta. Bez kanalizacji, bez wody (tę trzeba było nosić ze studni). Od razu sporządzono regulamin: do mieszkania nie można sprowadzać inwentarza. Można zaprosić lokatora do współmieszkanka, ale musiała być to osoba pracująca na stałe w fabryce. Domy zamykano na noc na kłódkę (cisza nocna). Poza domami, mieszkańcy mieli do dyspozycji komórki lokatorskie, w których mogli trzymać np. ziemniaki. Pomiędzy domami zasadzono drzewa, latem więc był tutaj przyjemny chłód.

Jak wyglądały początki osady robotniczej w Żyrardowie?

Centrum osady był plac z wielkim kościołem pod wezwaniem Piotra i Pawła. Na placu odbywały się targowiska. Był też magistrat i szybko też po powstaniu miasta powstała ochronka, czyli pierwsze przyfabryczne przedszkole, które zbudowano, aby zachęcić kobiety – jak dotąd w Polsce w ogromnej większości niezatrudniające się do płatnej pracy poza domem – do przychodzenia do fabryki. Niestety za niższą stawkę niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. Gdy w 1883 roku kobiety stanowiły już połowę pracującej załogi (liczącej łącznie ok. 8 tyś pracowników), można było mówić o ewenemencie na skalę krajową – tak sfeminizowane środowisko pracownicze nie było nigdzie indziej spotykane. Kobiety pracowały głównie w przędzalni, szpularni i w wykańczalni, czyli w tych strefach funkcjonowania fabryki, w których praca była uznawana za najbardziej uciążliwą i wycieńczającą.

Dlaczego w fabryce w Żyrardowie pracowały kobiety?

Widełki płacowe były przy tym jasno określone: kobieta za tę samą pracę co mężczyzna otrzymywała 60 % jego pensji. Mimo że w żyrardowskich domach pracowała zarówno kobieta, jak i mężczyzna, ich łączne pensje były stosunkowo niskie – tak niskie, że aby rodzina mogła się utrzymać, w większości domów pracowały również dzieci. Ze względu na tak niskie prace właśnie i ze względu na to, że właściciele fabryki oferowali ochronkę dla dzieci, kobiety decydowały się na pracę i mimo trudnych warunków pracy, kurczowo się jej trzymały.

Jak pracowało się w dawnej Fabryce Lnu w Żyrardowie?

Powietrze w halach było zatęchłe, pełne kurzu, a przez brudne okna z reguły dochodziło do wnętrz niewiele słońca. Gorąco, zawsze w pospiechu, w hałasie i z widmem kary finansowej ustalanej indywidualnie przez majstrów – tak pracowało się w czasach świetności fabryki w Żyrardowie. Kary finansowej lub… bicia.

Pracę w żyrardowskiej fabryce lnu wewnętrzny kodeks pracy określał jako służbę. Zgodnie z tym specyficznym kodeksem-regulaminem opisano między innymi kary, jakie mogły zostać nałożone na pracownika przez dyrektorów i nadzorców. Chłosta, poszturchiwanie, czy publiczne poniżanie było regułą, stosowaną przez majstrów w imię „dobrej roboty”.

Zakończenie służby w fabryce kończyło się otrzymaniem emerytury, finansowanej częściowo przez zarząd fabryki, a częściowo przez odkładanie odgórnie części pensji robotniczej na specjalne konto. Ci, którzy nie mogli liczyć na pozostanie przy rodzinie, mogli liczyć na żyrardowski, przyfabryczny przytułek.

Jak żyło się w osadzie robotniczej w Żyrardowie za czasów świetności fabryki lnu?

Osada robotnicza miała nie tylko swój kościół, ochronkę dla dzieci, ale także szpital. Pracownicy fabryki dostawali tam leczenie bezpłatnie. Mieli swoją przestrzeń do odpoczynku w tym nielicznym czasie, gdy był wolny czas, a także miejsce do życia. W przyfabrycznym szpitalu rodziły się dzieci, przy fabryce chodziły razem do szkoły i od najmłodszych lat biegały po halach nosząc szpulki. Plany i ambicje wydostania się poza osadę napotykały na wiele ograniczeń. Całe życie mieszkańców Żyrardowa, szczególnie tych, którzy mieszkali tu w kolejnych pokoleniach, zależało do fabryki. W okolicy nie było żadnych innych większych pracodawców, a porzucenie dotychczasowego życia w gospodarstwie rolnym i przeniesienie się do Żyrardowa oznaczało, że powrotu już nie było – szczególnie dla następnego pokolenia, które nie miało już umiejętności, nawyków ani możliwości powrotu na wieś lub znalezienia innej pracy, a tym bardziej kształcenia się poza Żyrardowem. Poczałkowo było to przyjmowane jako naturalne, z czasem jednak robotnicy zaczęli dostrzegać, że nie zawsze ich prawa – pracownicze, czy „ludzkie” są respektowane. A wszelkie socjalne przywileje nie tyle ulgą w życiu, co w dużej też mierze kajdanami, które przykuwały ich do pracy w fabryce bez dużej możliwości zmiany warunków pracy.

Mimo to oczywiście dochodziło do strajków i rozruchów. Walczono o wyższe pensje, zniesienie nierówności między kobietami i mężczyznami, czy też o lepsze warunki zaopatrzenia miejscowych sklepów w czasach komuny, gdy wszystkiego brakowało. W końcu też, robotnicy buntowali się przeciw biciu i poniżaniu. Co ciekawe, ogromną rolę w tych strajkach odgrywały kobiety.

Zapraszamy do zwiedzania osady robotniczej i fabryki lnu w Żyrardowie

Na koniec też trzeba przyznać, że życie w osadzie robotniczej w Żyrardowie, skupionej wokół fabryki lnu, było specyficzne. Robotnicy byli biedni, ale równi w swojej biedzie. Ujarzmieni przez dostarczenie im podstaw do życia, ale też uwiązani i bez realnej możliwości łatwego wydostania się z tej pracy. Podobnie spędzali czas, pracowali gromadnie w jednym tylko miejscu, mieszkali w takich samych mieszkaniach. W ten sposób ukształtowała się pewna specyficzna mentalność tutejszych, która jest obiektem badań niejednego antropologa. To, obok zabudowań, które mówią nam wprost o historii tego miejsca, pozostały namacalnym śladem przeszłych wydarzeń. Warto odwiedzić Żyrardów i przejść się wśród czerwonych budynków mieszkalnych, zwiedzić dawną fabrykę, zjeść w jednej z tutejszych restauracji urządzonych w stylu loftowym, czy też odwiedzić Muzeum Lnu w Żyrardowie, gdzie zobaczycie sporo ciekawych zdjęć z tamtego okresu. Zapraszamy również do naszego Apart Hotelu z apartamentami do wynajęcia w Żyrardowie, zlokalizowanego w  budynku fabryki!